Historycy powszechnie przyjmują, że gród Pułtusk i należący do niego okręg grodowy wszedł w skład dóbr biskupich z chwilą powołania w XI wieku diecezji płockiej. Kasztelania pułtuska zgodnie z wolą króla Bolesława Szczodrego stanowiła uposażenie nowoutworzonej diecezji. Duchowni, wywodzący się najpierw z kościelnych środowisk nadreńskich i nadmozańskich, a od XIII stulecia z kręgu mazowieckiego dworu książęcego z całą pewnością dostrzegli potencjał gospodarczy oraz polityczny tych terenów. Opierał się on między innymi o walory geograficzne, które nie tylko wpływały na obronność dóbr, ale również na ich skomunikowanie z odległymi terenami. Dowodem tego jest chociażby znajdujący się na wystawie stałej prezentowanej we wieży ratuszowej trzynastowieczny jedwabny szal (MRP/A/2204), który należy do dość rzadkich znalezisk archeologicznych. Pojawienie się tak cennego wówczas przedmiotu w średniowiecznym pułtuskim grodzie ma związek z bużańskim szlakiem handlowym, który bazował na Narwi i Bugu. Żeglowność tych rzek umożliwiała już we wczesnym średniowieczu utrzymywanie kontaktów z Rusią, a za jej pośrednictwem z Bizancjum Fragment tkaniny to najprawdopodobniej tzw. podwijka, która stanowiła element stroju kobiecego. Konserwatorzy jako analogię do pułtuskiego znaleziska wskazują rzeźby kobiece z Katedry Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Naumburgu, gdzie znajduje się słynne przedstawienie polskiej księżniczki Regelindy. Od strony technicznej warto jeszcze wspomnieć, że tkaninę wykonano splotem płóciennym z dodatkiem nici z srebrnym oplotem pokrytym warstwą złota.

Ciekawym artefaktem związanym z gospodarczą, a dodatkowo z administracyjną i kulturalną sferą pułtuskiego grodu jest rogowy stilus (MRP/A/2265). Narzędzie przeznaczone było do pisania na powoskowanych drewnianych tabliczkach. Do tego służyła ostro zakończona końcówka. Natomiast spłaszczoną główką stilusa wymazywano niepotrzebny tekst poprzez wygładzenie powierzchni wosku. Z terenu Polski znanych jest kilkadziesiąt rylców pisarskich wykonanych z różnych surowców (żelazo, brąz, drewno, kości, róg). Pułtuski rylec pisarski został odkryty na terenie grodu w warstwie użytkowej zalegającej wewnątrz chaty datowanej przez archeologów na pierwszą połowę XIV wieku. Warto zauważyć, że znaleziska stilusów były charakterystyczne dla najprężniej działających ośrodków grodowych. Otwierają one przestrzeń do dyskusji na temat piśmiennictwa na danym terenie.

Najnowsze badania archeologiczne prowadzone w rejonie dawnych szlaków handlowych przyniosły kilka ciekawych odkryć. Głównie istotne są srebrne skarby oraz liczne plomby ołowiane. W depozycie muzeum przechowywanych jest 67 plomb, które pochodzą z badań prowadzonych w latach 2005-2006 w ramach inwestycji związanej z przebudową pułtuskiej fontanny u podnóża zamku. To pierwsze tak duże znalezisko ołowianych zabytków towarowych z XII wieku z terenu miasta. Wcześniej udało się odnaleźć archeologom trzy plomby w trakcie badań prowadzonych na obszarze Starego Miasta. W archeologii bardzo popularne i znane są plomby drohiczyńskie. Znajdowano je już w XIX wieku, a pierwsze poważne próby ich merytorycznego omówienia podjęto na początku XX wieku. Zdaniem historyków, jak i archeologów służyły one oznakowaniu towarów transportowanych wzdłuż Bugu na komorze celnej w Drohiczynie. Wielu badaczy odwołuje się także do interpretacji Tadeusza Lewickiego, którego zdaniem ołowianymi plombami oznaczano skórki wiewiórcze pełniące rolę płacideł. Co ciekawe wśród biskupich wsi służebnych kasztelanii pułtuskiej znajdowała się miejscowość Skórniki. Najprawdopodobniej jej mieszkańcy mogli zajmować się produkcją skórek-płacideł. W kontekście tym istotna jest także wzmianka dotycząca świadczeń łowieckich w dobrach biskupich zawarta w bulli papieża Grzegorza IX z 1232 roku. Duchowni posiadali przywilej polowania na drobniejszą leśną zwierzynę, w tym na wiewiórki. W tym samym dokumencie znajduje się odwołanie do decyzji księcia, który zaleca mieszkańcom ziem nad Bugiem uiszczać dziesięcinę w formie snopowej, a nie w skórkach kun lub wiewiórek. Przekazy źródłowe potwierdzają zatem długo utrzymującą się określoną tradycję na tych terenach.
Bogato zdobione naczynia do picia należą do jednych z najciekawszych znalezisk ceramicznych na terenie Pułtuska. Odkrycia ich dokonano w ramach badań archeologicznych prowadzonych w latach 1979-1984 przez Włodzimierza Pelę w rejonie szesnastowiecznych murów miejskich. Fragmenty naczyń zalegały w wypełnisku baszty będącej ostatnim zachowanym reliktem murów w krajobrazie pułtuskiej wyspy. Cechami charakterystycznymi dla tej grupy zabytków jest kształt – cylindryczny, beczkowaty, wazonowy – oraz motyw zdobniczy – romby i trójkąty – wykonany za pomocą stempla. Najprawdopodobniej powstały w pracowniach lokalnych garncarzy, a podobne egzemplarze odnaleziono w Ciechanowie, Warszawie czy też Czersku. Część badaczy wskazuje na pewne analogie pułtuskich naczyń kamionkowych z znaleziskami z okolic Magdeburka określanymi jako kamionki typu Dreihausen (zwanej także grupą Falke). Wyróżnia je zdobienie wykonane starannym ornamentem stempelkowym w postaci kwadratów lub prostokątów, a także w formie figuralnych reliefów. W XV wieku centrum wytwórczości tego typu ceramiki znajdowało się na terenie historycznych Łużyc. Pułtuscy garncarze zapewne kopiowali doskonałe naczynia kamionkowe, które z pewnością były używane na biskupim dworze. Badania archeologiczne z terenów Polski przeprowadzone w ostatnich kilku latach pokazały, że ceramika z grupy Falkego pojawiała się także na dworach możnowładców, a nawet zamożnych mieszczan. Duży wpływ na ich popularność miały coraz częstsze podróże oraz kontakty handlowe z ośrodkami w strefie wpływów Hanzy. Dzięki naśladownictwu modnych wówczas wzorów miejscowi rzemieślnicy zaspokajali oczekiwania klientów, którzy także zwracali uwagę na walory estetyczne i artystyczne pożądanych przedmiotów. Dodatkowo należy pamiętać, że w XVI wieku doszło do znacznego rozwoju w produkcji wyrobów szklanych. Stanowiły one ogromną konkurencję dla lokalnych garncarzy, zmagających się z ograniczeniami technologicznymi wytwarzanych przez siebie naczyń. Wiele metod stosowanych w szkle, ale również cynie i srebrze nie nadawało się do zastosowania w ceramice.
